
Bezpośrednio do Matki dojeżdża wiekowa nyska (nr 60). Już w trakcie jazdy można podziwiać przepiękne widoki na góry i wioski, położone w dolinach. Ograniczone miejsce i upał sprzyjają zawieraniu znajomości. Lokalni pasażerowie pomagają w wyborze najlepszego widoku na zdjęcie, o czym przekonali się zapoznani na przystanku Macedończycy. Kiedy chcieli zrobić zdjęcie z nyski, siedzący obok mnie starszy Pan, zasugerował żeby się wstrzymali bo za kilka metrów widok będzie o wiele lepszy. Nie mylił się, rzeczywiście warto było poczekać.
Sam kanion naprawdę zapiera dech w piersiach. Przepiękna zieleń i czysta woda. Można udać się na wycieczkę łodzią (300 denarów, ok 5 euro), podziwiać widoki i odwiedzić jedną z jaskiń. Następnie udać się na wycieczkę do jednego z 4 monasterów, które były schronieniem dla prześladowanych, w czasie tureckiej okupacji. My wybraliśmy świątynię st. Nicolasa. Wspinaczka zajmuje około godziny, a z każdym metrem widoki są coraz piękniejsze.
Nasz cel okazał się niewielkim monasterem z XIV wieku. Zupełnie nierestaurowanym, o czym świadczyły zatarte wizerunki świętych na ścianach oraz wyryte inicjały z początków XX wieku, 1911, 1922, 1956...W monasterach można spędzić noc, można wybrać również kemping nad samym jeziorem. My jednak mamy inne plany na sobotni wieczór i wracamy do domu, do którego zabiera nas ten sam, poranny kierowca nyski. Czekając na przystanku, na przesiadkę, zostajemy zaproszeni na rodzinną imprezę z towarzyszeniem cygańskiej orkiestry. Zostajemy tam tylko chwilkę bo autobus czeka, zresztą dźwięki trąbki i saksofonu zdecydowanie lepiej brzmią z odległości 10 metrów niż 50 centymetrów od ucha!
Sam kanion naprawdę zapiera dech w piersiach. Przepiękna zieleń i czysta woda. Można udać się na wycieczkę łodzią (300 denarów, ok 5 euro), podziwiać widoki i odwiedzić jedną z jaskiń. Następnie udać się na wycieczkę do jednego z 4 monasterów, które były schronieniem dla prześladowanych, w czasie tureckiej okupacji. My wybraliśmy świątynię st. Nicolasa. Wspinaczka zajmuje około godziny, a z każdym metrem widoki są coraz piękniejsze.
Pewien znajomy opowiedział mi o swojej teorii wewnętrznego ogrodu, w którym „zasadza” wszystkie ważne dla niego miejsca. Czasami są to już duże, mocno zakorzenione drzewa z liśćmi i kwiatami, symbolizującymi wydarzenia, napotkane osoby, czasami są to tylko nasiona, które czekają na wykiełkowanie w odpowiednim momencie. W moim ogrodzie zasadzam Matkę, na razie jako zarodek, żeby nie zapomnieć i żeby powrócić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz