piątek, 22 lipca 2011

Dzikie psy Macedonii

Na ulicach Skopje człowiek może czuć się bezpiecznie, nawet w środku nocy, o bezpieczeństwo dbają…bezpańskie psy. Pewnej nocy, wracając z centrum, mniej więcej w połowie drogi do domu, do naszej trójki, dołączyły dwa dzikie kundelki, eskortowały nas aż do bramy. Musieliśmy wyglądać zabawnie, jeden pies po lewej stronie, drugi po prawej, a w środku spanikowana Włoszka, która boi się futrzaków…Dzikie psy i koty to rzecz charakterystyczna na ulicach nie tylko Skopje, ale również Belgradu i innych bałkańskich miast. Nie istnieje tu coś takiego jak schronisko, zwierzęta są sterylizowane i szczepione, o czym świadczy klips w uchu. Jeżeli go nie ma, cóż, możemy mieć problem… O dziwo zwierzęta nie rzucają się specjalnie w oczy, doskonale wkomponowały się w architekturę miasta, żyją w symbiozie z mieszkańcami. Są czyste i czasami trudno zgadnąć czy śpiący obok pies ma właściciela czy całe miasto jest jego domem. Zastanawiam się gdzie one wszystkie się podziewają. Wyobrażam sobie, że na obrzeżach miasta założyły swoją wioskę i stamtąd ruszają na łowy do centrum, a jest w czym wybierać bo tysiące śmieci to stały element bałkańskiego pejzażu. Przypomina mi się historia kolegi, który w środku nocy wylądował na dworcu autobusowym w Rumunii. Jedyny komitet powitalny stanowiła sfora dzikich psów, chętnych do zawarcia bliższej znajomości z przybyszem. Znajomy wiedział, że nie ma sensu uciekać. Wybrał więc największego z nich i pędem ruszył w jego kierunku, wydobywając z siebie nieludzkie dźwięki. Podziałało, kolega żyje. Mam nadzieję, że nie będę musiała sprawdzać tej metody w Skopje.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz