Póki co powspominajmy jeszcze trochę wakacyjne podróże i spotkania z…wojskowymi. Pierwsze z nich, piątka wagabundów opuszcza Mostar w poszukiwaniu drogi na Chorwację. Idziemy, idziemy, a tu nagle zatrzymuje się bus i kierowca zaprasza nas do środka. Przypuszczając, że jest to prywatny autobus, który chce na nas zarobić, grzecznie dziękujemy i kontynuujemy marsz. Kierowca jednak nie daje za wygraną, tłumaczy, że nie chce pieniędzy i każe wskakiwać więc cóż! Pakujemy się w piątkę do busa, a tam…13 tureckich żołnierzy, stacjonujących w Bośni! Tego dnia mieli wolne więc wybrali się na wycieczkę do Herceg Novi. Turcy to jeden z najbardziej życzliwych, przyjaznych i pozytywnych narodów. W czasie 2 godzin podróży uśmiech nie znikał z naszych twarzy, zostaliśmy również uwiecznieni na licznych fotografiach i filmikach. Każdy z nas musiał powtarzać tureckie zdania, podobno mówiły o przyjaźni turecko-polsko-hiszpańsko-włoskiej, ale równie dobrze mogliśmy oddawać cześć Allahowi! Żołnierze podzielili się z nami swoimi racjami żywnościowymi, a nawet dali nam wałówkę, która przez 2 dni dostarczała nam energii.
Drugie spotkanie to polscy żołnierze KFOR, na których natknęliśmy się w Kanionie Matka. Równie sympatyczni i chętni do rozmowy. Byliśmy świadkami przezabawnej akcji, kiedy to 2 prężnych młodych żołnierzy łomem otwierało kłódeczkę, na którą zamknięty był wielki zasłużony autokar…tiaa, ciekawe jak wyglądała reszta ich ekwipunku…